Popłynąłem na inauguracyjnym rejsie statkiem Hurtigruten na Galapagos - oto jak to było

Spisu treści:

Popłynąłem na inauguracyjnym rejsie statkiem Hurtigruten na Galapagos - oto jak to było
Popłynąłem na inauguracyjnym rejsie statkiem Hurtigruten na Galapagos - oto jak to było

Wideo: Popłynąłem na inauguracyjnym rejsie statkiem Hurtigruten na Galapagos - oto jak to było

Wideo: Popłynąłem na inauguracyjnym rejsie statkiem Hurtigruten na Galapagos - oto jak to było
Wideo: f123 | Live #1 | GP BAHRAJNU | SEASON 4 | split 1 | World League of Players 2024, Może
Anonim
MS Santa Cruz II
MS Santa Cruz II

W tym artykule

Jako miłośnik zwierząt przez całe życie, Galapagos od lat znajdowało się wysoko na mojej liście życzeń, więc kiedy po raz pierwszy dowiedziałem się o możliwości dołączenia do inauguracyjnego rejsu Hurtigruten na wyspy Galapagos – szansa na zbliżenie się do jedne z najbardziej unikalnych gatunków dzikich zwierząt na świecie - to oczywiste.

Nieważne, miałem pewne wahania. Biorąc pod uwagę wysoce zaraźliwy wariant trwającej pandemii, a także prawie codzienne raporty o testach niedostępności i odwołanych lotach, wiedziałem, że podróż będzie wymagała wielu przygotowań – i dużo szczęścia. Ostatecznie doświadczenie okazało się jednym z najbardziej satysfakcjonujących, jakie kiedykolwiek miałem. Oto jak to poszło.

Wymagania przed wejściem na pokład

Oczywiście, pierwszą przeszkodą stojącą między żółwiami olbrzymimi a mną były wymagania testowe. Wjazd do Ekwadoru wymagał negatywnego testu PCR wykonanego w ciągu 72 godzin od wyjazdu, więc tak jak w przypadku kilku międzynarodowych podróży, które odbyłem w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, udałem się do centrum badawczego NYC He alth + Hospitals pod adresem Lotnisko LaGuardia. Wiedziałem, że wiele stanowisk testowych zainstalowanych na parkingu lotniska zapewni szybkie i efektywne testowanie.

Z wyjątkiem tego czasu,tak się nie stało. Dojechałem do długiej kolejki oczekujących na testy z… jednego vana. Wszystkie stanowiska testowe stały puste, ponieważ zostały zamknięte na początku grudnia, ponieważ liczba infekcji z poprzedniego wariantu zaczęła spadać. Byłem przerażony, że usunięto tak niezawodne źródło testowe, a mój konsternacja szybko zmieniła się w niedowierzanie, gdy zdałem sobie sprawę, że czas oczekiwania na test PCR wyniesie 6 godzin. Z pomocą kilku podcastów i sprawdzonej butelki wody usiadłem na krawężniku parkingu i czekałem na swoją kolej. Furgonetka zamknęła sklep o 19:00. Po sześciu godzinach oczekiwania w końcu dotarłem na początek kolejki o 18:52 – ledwo zdążyłem na czas, by sprawdzić.

Wiele innych osób w linii ze mną również było tam, aby otrzymać test przed podróżą; większości nie dało się tego dnia przetestować, pogrążając swoje plany podróży w nieładzie. Doświadczenie było niewątpliwie rozczarowujące i podkreśliło realia, jak destabilizujący jest brak dostępności testów w podróży. Na szczęście otrzymałem wyniki w ciągu 36 godzin i mogłem wejść na pokład samolotu.

Lot i uczucie na ziemi

Po wylądowaniu w Quito moja karta CDC i wyniki testów zostały sprawdzone w urzędzie celnym i byłem w drodze. Spędziłem pierwsze dwa wieczory w Quito w hotelu JW Marriott. Byłem zadowolony, że maskowanie jest traktowane bardzo poważnie zarówno w hotelu, jak i w mieście (noszenie masek na twarz w pomieszczeniach i na zewnątrz jest obowiązkowe w całym Ekwadorze). Na wejście na Galapagos musiałem wykonać jeszcze jeden szybki test PCR, co jako jedno z najbardziej chronionych miejsc na świecie wymagało osobnegonegatywny wynik z lądu. Czekając na wyniki, które nadeszły wczesnym rankiem następnego ranka, mogłem odwiedzić Park Narodowy Cotopaxi, w którym znajduje się jeden z najwyższych wulkanów na świecie, i spędzić czas oglądając kilka kolorowych targowisk rolniczych w mieście.

Leciałem z Quito na lotnisko ekologiczne Seymour Galapagos na wyspie B altra, aby wejść na pokład naszego statku. Nasi przewodnicy Hurtigruten dostarczyli maski K-N95 i poinstruowali nas, abyśmy mieli je na sobie przez cały lot. Prawie trzygodzinny lot obejmował 45-minutowy postój w Guayaquil, podczas którego nie pozwolono nam opuścić samolotu. Gdy wylądowaliśmy na Galapagos, przeszliśmy przez odprawę celną, gdzie zagraniczni turyści w wieku powyżej 12 lat musieli uiścić opłatę za wstęp w wysokości 100 USD w gotówce (opłata spada do 6 USD dla Ekwadorczyków z kontynentalnej części kraju). Wyszedłem z lotniska i natychmiast powitał mnie widok legwana lądowego – wiedziałem, że mi się udało! Moje serce podskoczyło, gdy zauważyłem, że pieczątka w paszporcie Galapagos była gigantycznym żółwiem.

Pieczęć wizowa Galapagos
Pieczęć wizowa Galapagos

Bezpieczeństwo i ograniczenia

Po wejściu na statek udałem się do mojego pokoju tylko po to, by zdać sobie sprawę, że w moich drzwiach nie ma karty do klucza ani zamka. Po początkowej chwili paniki powiedziano mi, że dzieje się tak, ponieważ nasze pokoje będą musiały być odkażane trzy razy dziennie podczas żeglugi, zaplanowanej wokół naszych wycieczek poza statkiem. Sejf na kosztowności był w każdym pokoju, chociaż w końcu z niego nie skorzystałem. W końcu nasz statek ekspedycyjny, który mógł pomieścić 90 pasażerów, miał na pokładzie tylko 39 osób. Chociaż rozumowanie za tak niewielu?uczestnicy niewątpliwie mieli wiele wspólnego z pandemią, żagiel wydawał się przyjemnie mały i intymny, a poziom zaufania szybko się ugruntował.

Podobnie jak na lotnisku i podczas lotu, maski były wymagane na pokładzie przez cały czas. Podczas gdy poproszono nas o założenie dostarczonych nam masek K-N95, wielu pasażerów szybko założyło maski chirurgiczne lub tkaniny. Nakaz maski nie wydawał się restrykcyjny, ale byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że musieliśmy nosić je również poza statkiem, na prawie całkowicie opuszczonych wyspach; Galapagos podzielali to samo ścisłe przestrzeganie nakazów masek, co Ekwador kontynentalny. Szybko przyzwyczaiłem się do tego, że nigdy nie zdejmuję maski, ale zmarszczki po masce na twarzy były brutalne.

Jednym z rozczarowujących czynników były ograniczenia dotyczące wchodzenia do firm na wyspach podczas podróży. Zauważyłem kilka sklepów z pamiątkami, które chciałbym zwiedzić, ale naszej grupie powiedziano, że turyści są zniechęceni do odwiedzania sklepów i restauracji z powodu rosnących przypadków omikronów. Oznaczało to, że wszystkie moje pamiątki musiały zostać zakupione w małym sklepie z pamiątkami na statku.

Kabiny MS Santa Cruz II
Kabiny MS Santa Cruz II

Statek

Moje zakwaterowanie na MS Santa Cruz II było doskonałe. Zostałem zarezerwowany w podwójnej kabinie odkrywczej, która według mnie miała wystarczająco dużo miejsca dla mnie, ale mogłaby być ciasna, gdyby była dzielona z inną osobą i jej bagażem. Ściany były cienkie i zdecydowanie słyszałem nocne rozmowy moich sąsiadów z sąsiedztwa, ale ostatecznie nie byłem tak często w swoim pokoju – oczywiście chodziłem na zwiedzanie – więc nie stanowiło to problemu.

Wi-Fi było, cóż, nie świetne. Przez kilka dni nawet wczytanie mojego e-maila było niemożliwe. Statek należący do partnera Hurtigruten, firmy Metropolitan Touring, mógł uzyskać dostęp do sieci Wi-Fi tylko w Norwegii, przez co dostęp do Internetu praktycznie nie istniał. Ponieważ był to żagiel inauguracyjny statku, powiedziano nam, że Wi-Fi jest wliczone w cenę dla wszystkich pasażerów, ale zazwyczaj kosztuje 14 USD dziennie jako pakiet internetowy, co jest zbyt wysoką ceną jak na niewiarygodnie niskie prędkości.

Większość czasu spędziłem na zwiedzaniu różnych pięter i pomieszczeń statku, w tym tarasu, biblioteki, tarasu słonecznego i innego pokładu przylegającego do baru. Codziennie do biblioteki, do której chodziliśmy zapisać się na wycieczki, czekała świeżo parzona kawa i ciasteczka biscotti. Jadalnia wydawała się kameralna i mała, ponieważ wszystkie 39 z nas mogło zjeść razem obiad jednocześnie. Z powodu pandemii zwykły bufet został zastąpiony przez obsługę stołową, którą wolałem.

Podczas spożywania posiłków musieliśmy zamówić następny posiłek po zakończeniu obecnego posiłku ze względu na zaangażowanie Hurtigruten w zrównoważony rozwój; kuchnia dołożyła wszelkich starań, aby nie marnować jedzenia, które nie miało być zjedzone - ale ponieważ zamówienia przyjmowano przy stole, nie wolno nam było przenosić się na inne miejsce przy następnym posiłku. Oznaczało to, że nieumyślnie przydzieliliśmy sobie nasze stałe miejsca w jadalni na podróż pierwszego dnia.

Legwan lądowy z Galapagos (Conolophus subcristatus)
Legwan lądowy z Galapagos (Conolophus subcristatus)

Doświadczenie

Od zabawnych lwów morskich i gigantycznych żółwi po niebiesko-głuptaki stąpające i legwany morskie, sześć dni spędzonych na żegludze wokół wschodnich wysp Galapagos dało mi czas na twarz z niektórymi z najbardziej wyjątkowych zwierząt na świecie. Zwiedziłem osiem z 13 wysp archipelagu, w tym wyspę Santa Fe, jedyne miejsce na świecie, gdzie można znaleźć legwan lądowy Santa Fe; North Seymour Island, gdzie zauważyłem rekiny rafowe i latające flamingi; i wyspę San Cristóbal, gdzie znajduje się Stacja Badawcza Karola Darwina i Rezerwat Żółwi Cerro Colorado.

Wszędzie, gdzie się zwróciłem, spotykałem gatunki, których nigdy wcześniej nie widziałem. Lwy morskie podchodziły do mnie, jakby chciały się przywitać, pelikany przelatywały nade mną, gdy nurkowałem z rurką, a przyjazne żółwie morskie pływały obok mojego kajaka, gdy wiosłowałem przez czysty błękitny ocean. Każdy dzień przypominał wizytę w „Parku Jurajskim”.

Dzięki mojemu jedynemu dotychczasowemu doświadczeniu w rejsach na dużych statkach, czas na pokładzie statku ekspedycyjnego MS Santa Cruz II był odświeżający. Trzy piętra były o wiele mniej przytłaczające; nie ma potrzeby korzystania z mapy, aby spróbować znaleźć drogę powrotną do swojego pokoju. Każdego dnia nasze zejścia na ląd były szybkie i zorganizowane, a pasażerowie proszeni byli o wsiadanie na łodzie zodiaku w małych grupach nazwanych na cześć zwierząt z Galapagos. Co więcej, czułem, że wycieczki wybrane dla nas na każdej wyspie były wciągające, ekscytujące i aktywne. Chociaż rzeczywiście istniały opcje dla tych, którzy mieli ochotę na coś mniej wymagającego fizycznie, doceniłem możliwość spędzenia większości dnia na wędrówkach, wiosłowaniu na desce, nurkowaniu z rurką i pływaniu kajakiem. Zmusiło mnie to do przewartościowania moich wcześniejszych wyobrażeń o statkach wycieczkowychprzede wszystkim jako naczynia na basen i piña colady – nie żeby było w tym coś złego.

Byłem również mile zaskoczony wyborem jedzenia. Podczas gdy przydzielone miejsca były początkowo niewygodne (później mogliśmy usiąść z nowymi przyjaciółmi w ciągu ostatnich dwóch wieczorów), zawsze nie mogłem się doczekać tego, co było w menu każdego dnia. Niektóre atrakcje obejmowały doskonałe ceviche i kilka dań ekwadorskich, takich jak serowa zupa ziemniaczana locro de papa. Dla tych, którzy chcieli zamówić poza menu, dostępna była również pizza i burgery.

Żółw Galapagos na wyspie Isabela
Żółw Galapagos na wyspie Isabela

Proces zwrotu

Nasz ostatni dzień wysiedliśmy na wyspie B altra, aby ponownie udać się z powrotem do Quito. Chociaż poproszono nas o dostarczenie negatywnego testu PCR przed wejściem na statek, nie potrzebowaliśmy go, aby opuścić wyspy. Podczas gdy niektóre większe statki wycieczkowe, takie jak Viking, mają na pokładzie testy laboratoryjne PCR, statki Hurtigruten nie mogą jeszcze dostarczyć certyfikowanych wyników testów. Oczekują jednak, że w przyszłości będą mieć taką możliwość. Na lotnisku w Quito testy antygenowe i PCR, w zależności od kraju, do którego lecisz z powrotem, zostały zaplanowane dla wszystkich gości Hurtigruten, ale opłaty za testy nie zostały uwzględnione.

Mój lot powrotny do USA był bezproblemowy. Otrzymałem negatywne wyniki szybkiego testu PCR w ciągu trzech godzin i byłem wdzięczny, że uniknąłem odwołań i opóźnień lotów, które napotkało kilka innych osób. Co dziwne, pięć dni po opuszczeniu statku otrzymałem telefon z obsługi klienta Hurtigruten z informacją, że cztery osoby na naszym statkumiał pozytywny wynik testu w Quito. Chociaż powiedziano nam, że ci, którzy mieli bezpośredni kontakt z wyżej wymienionymi pozytywnymi przypadkami, zostali natychmiast powiadomieni, uważam, że w przyszłości byłoby korzystne dla wszystkich pasażerów statku, niezależnie od tego, czy byli narażeni, czy nie, aby zostali powiadomieni jako tak wcześnie, jak to możliwe. W dniu, w którym otrzymałem telefon, test uzyskałem wynik negatywny, ale z pewnością rozumiem niepokój.

Niezależnie od wielu przeszkód, przez które musiałem przeskoczyć, aby dotrzeć do Ekwadoru i na Galapagos, mój czas tam spędzony był jedynym w swoim rodzaju doświadczeniem, którego szybko nie zapomnę. Przypomniało mi, że mimo obecnych komplikacji związanych z planowaniem podróży, radość, jaką czerpiemy z podróży, jest zawsze warta zachodu.

Zalecana: